Nie poddawajmy się, do póki żyje nas wróg, nie poddawajmy się. Albowiem nadzieja umiera ostatnia- Cenefii Helen Brainse. Właścicielka zamku
Administrator
Dziękuję.* powiedziała Cen.* Nawet nie zdążyłam zobaczyć Elery.
Offline
Użytkownik
Też nie zdążyłem się z ludźmi pożegnać *mruknął*
Offline
Administrator
*Cen posmutniała.*
Offline
Użytkownik
Musimy przeżyć *powiedział* Teraz mamy siebie
Offline
Administrator
To prawda.* usłyszeli głos za swoimi plecami.* Zawsze ci o tym mówię Brainse.* wysoki mężczyzna patrzył na Cenefii.* Nie możesz się poddawać z powodu jednej porażki.*
Może masz rację Andriej.* powiedziała Cen.*
Offline
Użytkownik
*Tom przytulił do siebie Elis i spojrzał na Cen* Teraz musimy się pozbierać.
Offline
Administrator
*Elis wtuliła się w Toma.* Tak tęskniłam.* wyszeptała.* Myślałam że umrę w więzieniu,.
Offline
Użytkownik
Będzie dobrze *szepnął*
Offline
Administrator
*Zamknęła oczy.* Dlaczego was wyrzucono, nic nie zrobiliście.* mruknęła.*
Offline
Użytkownik
Nie wiem *szepnął* Jesteśmy kim jesteśmy.
Offline
Administrator
*Elis zaczęła coś cicho nucić. Zamknęła oczy. Przypomniała sobie wszystko.*
Noc zapadła nad wioską Reichen. Wszyscy byli już dawno na wieczerzy. Grupa 200 osób, wszyscy oczywiście w czarnych szatach i w jakiś maskach w kształcie głowy wilka, pojawiło się pośrodku tej malutkiej mieściny.
-Panowie, zabijajmy w imię dobra!- rozległ się czyjś wrzask i po chwili wszyscy mężczyzni zaczęli iść w kierunku wioski robiąc okropny hałas.
W domu Illumenów Helmut i Otton bronili wejścia do domu.
-Mamusiu ja też chcę walczyć.- Elis, która miała już siedemnaście lat, też chciała walczyć o dobro wioski.
-Chodż za mną.- Helmut senior pociągnął swoją wnuczkę w kierunku wyjścia z domu. Elis wsiadła na swojego wiernego konia Hadesa, po czym ruszyła w stronę bram od wioski. Oby zdążyła. Nagle z nikąd pojawił się wysoki młodzieniec:
-Crucio!- ryknął celując na konia, który rzucił biedną dziewczynę na drogę. Elis tylko szeptała modły błagalne, bała się że umrze. Jednak los pokazał jej inną drogę.
* * *
-Za parę dni powinna się obudzić.- usłyszała czyjś łagodny głos. Nie wiedziała ile była nieprzytomna. - Dobrze że byłem w wiosce, inaczej by ją pochowali żywcem.
-Dziękuję ci Ver.- to był głos Cenefii.- Nie wiem jak mam ci dziękować.
-Nie musisz.
-O, nasza wojowniczka się budzi.- rozległ się głos Gabriela Perausena, po czym śmiech.
-Jestem ciekawy jakbyś ty sobie poradził Gabrielu z Surą i z jego ludżmi?- zapytał się Ver.
-Jak zwykle jesteś miły Ra...- tutaj Gabriel przerwał.- Ver.- poprawił się. Po chwili zasnęła.
Offline
Użytkownik
*Popatrzył na Elis* Będzie dobrze *szepnął* Czasami coś musi się skończyć by coś innego się zaczęło.
Ostatnio edytowany przez Tomas Artur (2011-09-13 20:22:54)
Offline
Administrator
[Elis]
To nie koniec.* powiedziała Elis, po czym spojrzała w niebo.* Nie Tom, to dopiero początek.
Offline
Użytkownik
Mam taką nadzieję *powiedział i lekko pocałował ją w policzek*
Offline